We wrześniu 2016 roku, Rada Miejska w Resku, podczas sesji nadzwyczajnej, przegłosowała możliwość zwolnienia zwolnienia nauczyciela z Zespołu Szkół w Resku.
W grudniu 2015 roku podczas jednej z komisji doszło do starcia pomiędzy nauczycielem i jednocześnie radnym Adamem Seredyńskim, a dyrektorem Zespołu Szkół w Resku Dariuszem Siemaszem. Jednym z punktów zapalnych obrad była informacja o stanie realizacji zadań oświatowych gminy Resko w roku szkolnym 2014/15.
Druga sprawa która wywołała jeszcze więcej emocji to sposób nagradzania nauczycieli. Więcej w naszej publikacji: Czy to finał konfliktu nauczyciel kontra dyrektor? Rada Miejska za zwolnieniem nauczyciela.
To jednak nie był finał, dalej sprawa rozgrywała się w sądzie.
Tygodnik "Forum Regionalne" zamieścił obszerny artykuł: "Kto zapłaci za pomyłki dyrektora? Adam Seredyński udowodnił swoją rację" nr 19 (93) 26.05.2017r.
Po tym, gdy nauczyciel Zespołu Szkół w Resku a zarazem radny Rady Miejskiej otrzymał naganę od dyrektora a radni przegłosowali uchwałę pozwalającą dyrektorowi zwolnić Adama Seredyńskiego z pracy, sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Stargardzie IV Wy-dział Pracy. Rację miał nauczyciel. Pytanie czy dyrektor, Związki Zawodowe, radni, nauczyciele oraz wszystkie osoby zaangażowane chociaż raz wysłuchały nauczyciela i jego racji, skoro ich decyzje nie były zgodne z prawem?
Przypominamy, że 21 września ubiegłego roku podczas sesji nadzwyczajnej została podjęta uchwała w sprawie wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym Adamem Seredyńskim. Z takim wnioskiem wystąpił dyrektor Zespołu szkół Dariusz Siemiasz. W sesji uczestniczyli prócz radnych nauczyciele, rodzice oraz niektórzy uczniowie placówki oświatowej. Na nauczycielu, mimo jego argumentów nie pozostawiono suchej nitki. O co chodziło?
Zalążek konfliktu
Wszystko zaczęło się od tego, że dyrektor szkoły zabrał nauczycielowi klasę, w której wcześniej uczył a w zamian przydzielił inne - pierwsze klasy zawodówki i liceum. Po protestach rodziców oddał klasę, którą wcześniej uczył, zabrał zawodową klasę, ale zostawił liceum. Z 22 godzin zrobiło się 24 godziny. Przy tej ilości godzin pracy musi być zgoda nauczyciela. Przydział jednak nastąpił bez tego.
- Byłem u niego, na Radzie Pedagogicznej prosiłem, wysyłałem pisma do końca, informując, że nie chcę uczyć w klasie liceum, bo za dwa lata odchodzę na emeryturę, mówiłem że choruję, czego w protokole nie wpisał. Mówiłem, że od marca leczę się, powiedział, że dam radę. Nie przyjął żadnych moich argumentów. Dawno temu pracowałem w liceum i wiem, że z młodzieżą bardzo dobrze się pracuje, chętnie wziąłbym, gdybym miał przed sobą 10-15 lat pracy, a nie dwa i nie dokończę do matury. Dyrektor mojej zgody nie miał, on nie ustępował, a ja nie podpisałem dokumentu wymiaru godzin. To właśnie za to, że nie podpisałem dokumentu dyrektor chciał mnie zwolnić dyscyplinarnie - powiedział w rozmowie z nami Adam Seredyński.
Ale na zwolnienie radnego dyrektor musiał mieć zgodę radnych miejskich.
Nagana dla Seredyńskiego
Przed sesją dyrektor nie dopuścił A. Seredyńskiego do pracy. W dokumentach napisał, że nie podjął pracy i ma nieusprawiedliwione dni od 16 do 21 września. Za ten czas potrącił nauczycielowi zarobki. W tym czasie jednak nauczyciel był w budynku, nie mógł jednak prowadzić zajęć, bowiem na jego miejsce zostało przydzielone zastępstwo.
Sesja pełna emocji i znikomych argumentów
Tuż przed sesją 21 września 2016 o godz. 14.00 czyli dwie godziny przed sesją nadzwyczajną, dyrektor Zespołu Szkół zwołał Radę Pedagogiczną i zmienił przydział A. Seredyńskiemu z 24 na 20 godzin. Taką ilość godzin nauczyciel musiał już podpisać. Teoretycznie uchwałę można było wycofać. Nie zrobiono tego. Dyrektor szkoły uznał, że nie wycofa, bo sytuacja zmieniła się, ale jemu ta zgoda jest potrzebna, żeby pan Seredyński wiedział, że on tu rządzi. Radnego bronił głównie radny Andrzej Nowak - dopytywał dyrektora czy nauczyciel miał prawo nie przyjąć 24 godzin. Dyrektor na pytanie nie odpowiedział. Radni uchwałę podjęli.
Skarga do Kuratorium
Równolegle nauczyciel napisał skargę do Kuratorium na działania dyrektora w związku z przydziałem dla niego czynności. Po skardze Kuratorium przeprowadziło kontrolę. Protokół z niej jest na stronie Kuratorium Oświaty w Szczecinie w BIP. Kontrola została przeprowadzona 28 września 2016 roku czyli już po sesji. Wykazała nieprawidłowości prowadzone przez dyrektora do-tyczące przydziału czynności - czyli potwierdziło rację nauczyciela. Protokół sporządzono 4 października 2016 roku.
Następnego dnia 5 października dyrektor szkoły dał Adamowi Seredyńskiemu naganę. W zaleceniach po kontroli jest napisane m.in., by w myśl art. 35 Karta Nauczyciela przydzielać nauczycielom większa liczbę godzin za ich zgodą. Zgodnie z art. 41 o Systemie Oświaty przestrzegać kompetencje Rady Pedagogicznej w tym opiniowania szczegółowej organizacji nauczania opieki w danym roku szkolnym wynikającym z arkusza organizacyjnego danej szkoły. Termin realizacji zaleceń - od dnia otrzymania protokołu. Naganę dał nauczycielowi już po tych zaleceniach. Kolejna nieprawidłowość, na którą zwracał uwagę radny to brak wymienionych imiennie nauczycieli z podziałem na klasy i godziny.
- Rada tak naprawdę nie opiniowała, w zarzutach napisałem, że każdy dostał na kartce to, co tylko dany nauczyciel ma, a głosowali wszystko razem. Nawet nikt nie wiedział, że ja mam 24 godziny. Na tym polega nieprawidłowość. Kurator napisał mi, że przydział czynności powinien być dokonany przed podjęciem pracy. Przydział czynności dokonany był 1 września, po rozpoczęciu roku szkolnego, gdy uczniowie dostali już plan lekcji - wyjaśnił A. Seredyński.
Walka o rację
Po otrzymaniu nagany nauczy-ciel miał prawo, zgodnie z kodeksem, pracy wniesienia sprzeciwu do dyrektora Zespołu Szkół w Resku. Taki sprzeciw nauczyciel złożył, ale... dyrektor nie przyjął go, bo niczego nowego sprzeciw nie wnosił. Kolejny etap walki o swoje to sąd pracy.
Porażka Związków Zawodowych
Nagana została udzielona 5 października. Przed jej udzieleniem dyrektor miał obowiązek zasięgnąć opinii Związków Zawodowych. Zgodnie z odpowiedzią udzieloną przez przewodniczącą zarządu ZNP pismo miało datę 19 października, więc już sporo po akcie dokonania nagany.
ZNP również, podobnie jak większość radnych miejskich i większość nauczycieli nie dostrzegł działań niezgodnie z prawem ze strony dyrektora. Wskazuje na to odpowiedź przewodniczącej zarządu. W piśmie członkowie ZNP uprzejmie proszą, by dyrektor „powtórnie rozważył swoją decyzję w sprawie nałożenia na kolegę Adama Seredyńskiego nagany. Zdając sobie sprawę, iż swoim postanowieniem nie przekroczył pan obowiązujących przepisów pracowniczych wnosimy o zastosowanie wobec naszego kolegi łagodniejszego wymiaru kary.” Tym łagodniejszym wymiarem kary może być upomnienie.
Sprawa w sądzie przeciwko Zespołowi Szkół
Jako że dyrektor Zespołu Szkół nie przyjął sprzeciwu, Adam Seredyński skierował sprawę do sądu pracy. Z sądu dyrektor szkoły otrzymał pismo o uchylenie kary porządkowej . Na wskazanie czy jest możliwość polubownego załatwienia sporu i na jakich warunkach dyrektor miał 14 dni. Pismo do sądu ze strony dyrektora trafiło, jednak nie było w nim mowy o jakimkolwiek polubownym załatwieniu sporu. Dyrektor bronił swoich racji podkreślając m. in., że nauczyciel jest zobowiązany - zgodnie z poleceniem przełożonego - do prowadzenia zajęć tak w gimnazjum jak i w liceum. Dyrektor więc nie przyjął sprzeciwu i nie przedstawił do sądu propozycji ugody. Rozprawa odbyła się 225 kwietnia 2017 roku. Jako że A. Seredyński jest na zwolnieniu lekarskim reprezentowała go w zastępstwie pełnomocnik.
- Sprawa miała się odbyć o 8.30, kilkanaście minut przed rozpoczęciem zadzwoniła pełnomocnik, że przyszedł aplikant, który też zastępował pełnomocnika dyrektora.
Aplikant zgłosił się do pani adwokat, że dyrektor proponuje ugodę, że wycofa tę naganę, bo o to wnosiłem. Miałem parę minut na zastanowienie się. Zawsze mówiłem, że nie chcę chodzić po sadach, nie mam na to czasu, chcę pracować. Byłem u burmistrza i też to mówiłem. Zapytałem tylko z czyjej inicjatywy. Zgodziłem się na ugodę. Nasi pełnomocnicy zawarli ją. Zgodnie z ugodą kara zostaje uchylona a koszty procesu znoszą się wzajemnie. Tak naprawdę to ja tu nie jestem wygrany. W żadnym konflikcie nie ma wygranych - relacjonuje A. Seredyński.
Kto zapłaci za błędy?
Za dyrektora zapłaci gmina, bo wiem nauczyciel skarżył dyrektora Zespołu Szkół czyli funkcję a nie Dariusza Siemasza. Radnym zapłacono za sesję nadzwyczajną, zapłacono za adwokata, za wyjazdy oraz za zastępstwo w szkole za A. Seredyńskiego, natomiast A. Seredyński za wszystko zapłacił z własnej kieszeni.
Co dalej?
Na początku maja A. Seredyński otrzymał pismo z 5 maja, w którym dyrektor na podstawie Kodeksu pracy anuluje karę porządkową i uznaje karę za niebyłą. 9 maja zostało wystawione kolejne pismo z Zespołu Szkół, w którym dyrektor informuje nauczyciela,że w związku z anulowaniem kary i uznaniem jej za niebyłą, została wypłacona część potrąconego wynagrodzenia wraz z odsetkami za dni, w których A. Seredyński w pracy był, ale nie został do niej dopuszczony. Łącznie jest to kwota 574,02 zł.
Skończyło się anulowaniem nagany oraz wypłaceniem pieniędzy za godziny, podczas których był w pracy.
Co z uchwałą?
Pozostaje jeszcze jedna kwestia - uchwała rady Miejskiej w Resku w sprawie wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, która pozwala dyrektorowi na zwolnienie radnego i nauczyciela z pracy.
Czy tym razem nadal radni będą, podobnie jak część nauczycieli i rodziców, głusi na racjonalne argumenty? Czy teraz, gdy okazało się, że A. Seredyński miał rację, dyrektor nadal może trzymać go w szachu na podstawie uchwały aby pokazać „kto tu rządzi?”. MM
Źródło: Tygodnik "Forum Regionalne"
Komentarze
Cytat:
Cytat: To zdarzenie do którego dyrektor miał pełnię praw było zalążkiem konfliktu a nie ilość godzin czy pełnienie przez Serka funkcji Radnego.
Cytat: Nie zgłaszał zbyt dużej liczby godzin?
A zmienia to coś, że napisał ktoś anonimowy? A ty "Rutkowski" nie jesteś fikcyjnym kontem dla hejtu?
Prawdziwe konta wyrażające opinie o byłym nauczycielu to też hejt?
Wszystko zaczęło się od tego, że dyrektor szkoły zabrał nauczycielowi klasę, w której wcześniej uczył a w zamian przydzielił inne - pierwsze klasy zawodówki i liceum. Po protestach rodziców oddał klasę, którą wcześniej uczył, zabrał zawodową klasę, ale zostawił liceum. Z 22 godzin zrobiło się 24 godziny. Przy tej ilości godzin pracy musi być zgoda nauczyciela. Przydział jednak nastąpił bez tego.
Wynika z tego, że zalążkiem konfliktu był przydział, zgodnie z którym liczba godzin wynosiła 24 - bez zgody nauczyciela. Tak?
No jeśli mówimy otwarcie - to chyba nie nauczycielowi rządzić tym w jakiej klasie i szkole będzie uczył, wybierać uczniów, klasy, szkoły...
przydział=ilość godzin to raz, dwa - liceum - reforma-ilość lat. Teraz proste?
Mylisz się - sąd nic nie potwierdził, bo ugoda zapadła przed orzeczeniem sądu. Gdyby Serek nie godził się na ugodę sąd zbadałby sprawę i wypowiedział się... pod względem prawnym.
Stąd mój sprzeciw wobec manipulowania wydarzeniami jakie mają miejsce na łamach prasy, FB i resko24
Tekst skomentowałem bo jestem czuły na tego typu materiały. Pierwszy raz spotykam się z takim zainteresowaniem. Pozdrawiam.
toż to zwykły , niestety, co mówię z przykrością, nieudacznik obwiniający swoimi niepowodzeniami innych; wszyscy matematycy w zespole, z wyjątkiem tej gwiazdy, doprowadzają uczniów do sukcesu; średnia z egzaminu gimnazjalnego powyżej średniej gimnazjalistów w kraju; nasza gwiazda tego nie potrafi od co najmniej 7 lat; zawsze obwinia za to innych, a to, że w podstawówce słabi nauczyciele, a to że dzieci wyjątkowo słabe w roczniku etc.
fajnie, bo w przyszłym roku jego klasy przystąpią do egzaminu z matematyki; ciekawy jestem wyniku; raczej wiem jaki będzie; a za dwa lata matura;
O ile wiem, to dzieci w zastępstwie Pana Adama uczą inni, jak określił dyrektor "wspaniali matematycy", więc wyniki będą oceną ICH pracy z uczniami. Także nie twórzmy nowych historyjek.
Jedni szukają w internecie powiązań Adama Krajewskiego - gotowi zbluzgać go za odmienne zdanie. Inny podjął się wyszukania po grafice więcej informacji o danej osobie i ku uciesze odkrył, że gość wykorzystuje jako awatar znanego pisarza. Do tego nałożył się jakiś "podszywacz"...
Jak zaangażowanym trzeba być by chcieć tak zdyskredytować oponenta dyskusji (swoją drogą nawet tu nieobecnego)?
Z komentarzy wynika, że większość osób daje się zmanipulować artykułowi (bardzo subiektywnemu). I nawet jeśli się im wskazuje nieprawdy to tkwią w nienawiści. Mam tylko nadzieję, że osobami tymi nie są uczniowie - to byłaby prawdziwa porażka szkolnictwa młodzieży w Resku.
Specjaliści wskazują, że nie tylko poziom osiągnięć szkolnych, ale również ich przyrosty – czyli również EWD szkoły – mogą być pod kontrolą czynników genetycznych a nie środowiskowych [2][3]. Specjaliści podkreślają problematyczność przyczynowej interpretacji wskaźników EWD ze względu na nielosowy przydział uczniów i nauczycieli do szkół. Nawet staranna kontrola zmiennych opisujących mechanizm selekcji do szkół nie rozwieje ostatecznie wątpliwości interpretacyjnych.
wiedział, że ja tu żądzę.... A na pytanie,czy 24 godz. bez zgody p. Seredyńskiego może mu przydzielić MILCZAŁ i ukarał p. Seredyńskiego, bo ten zwracał mu uwagi na brak znajomości przepisów, które powinien znać dyrektor Z.S. w Resku... Problem jest większy kto zapłaci za sesję nadzwyczajną,bo po radzie pedagogicznej ta sesja nie powinna się odbyć.!
Po tym sąd wiedział, że strony nie są chętne do zawarcia ugody przed sądem. Szykował się do wydania orzeczenia (wyroku). Jednak strony porozumiały się poza sądem przed rozprawą...
Tylko jedna ze stron myśli, że sąd nakazał cokolwiek, a ona udowodniła cokolwiek przed sądem... i po kontakcie z mediami zyskała kilka plusów.
Nie rozumiem tego wieszania psów na Radzie. Wykonała swój obowiązek i nie mogła nie spotkać się w sytuacji wniosku jaki otrzymała. Przykro że ktoś a prawdopodobnoe jakis nauczyciel, swoje frustracje teraz chce wylać na Radę, burmistrza i związki zawodowe... 77up2
Ubolewam że mieszkańcy tak łatwo dają się manipulować, wiem że P. Seredyński jak coś mówi to długo ,ale jest świetnym nauczycielem, i ubolewam że rodzice pozwolili swoim dzieciom dać wciągnąć się w taką brudną walkę. Jak to wróży na przyszłość tym młodym ludziom.
Zwrócę też uwagę, że Rada Gminy głosowała, bo Rada Pedagogiczna i ZNP nie widziały żadnych przeszkód... ale winy upatruje się w jednej osobie?
Co masz na myśli - przeczytali powody potencjalnego zatrudnienia, przeczytali podstawę prawną głosowania i zdecydowali, że nie zachodzi przesłanka do głosowania przeciw zwolnieniu. Zrobili co do nich należy!
Powiem więcej, skompromitowaliby się gdyby głosowali przeciw zwolnieniu - bo takich uprawnień nie mają. Już samo głosowanie jest nadinterpretacją uprawnień w sytuacji gdy zarówno Serek jak i jego pracodawca zeznają, że potencjalne zwolnienie nie ma przyczyn związanych z pełnieniem funkcji radnego. Radni Miejscy mogą zablokować możliwość zwolnienia pracownika, gdyby zwolnienie było spowodowane z pracą radnego (np. konflikt między pracodawcą a radnym polegający na dążeniu radnego do załatwienia sprawy społecznej niekorzystnej dla zakładu pracy, lub pracodawcy, zwolnienie z uwagi na nieobecność pracownika spowodowana pracą w radzie).
Mi jako pracownikowi do głowy nie przychodzi żeby swemu szefowi powiedzieć że nie wykonam polecenia bo wolałbym robić coś innego. I nawet jeśli szef prosi o nadgodziny to każdy raczej negocjuje warunki dopracowania ich dla dobra zakładu pracy i zaspokojenia potrzeb pracodawcy. Jeśli zaś ma ważne powody osobiste to stawia sprawę jasno... A nie kręci że tego zadania to mógłby zrobić nawet nadgodziny... a tego to tylko minimum